Denko, czyli z czym się pożegnałam w marcu...

Po długim czasie w końcu dokończyłam tego posta. Zaczęłam kilka godzin temu, ale sąsiedzi robią remont i ci "fachowcy" tak wiercili i kuli, że nam tynk w pokoju odleciał. Na szczęście w poniedziałek przyjdą nam to naprawić. Normalnie masakra. Właśnie wtedy byłam w trakcie pisania i jakoś nie mogłam do tego wrócić i dokończyć. Na szczęście po kilku godzinach się udało i tak oto post jest już na blogu.

Jak co miesiąc przyszedł czas, aby podsumować zużycia. Co się sprawdziło, a co okazało się totalnym bublem ? Przekonacie się czytając tego posta...


Nie ma tego aż tak dużo, ale jednak kilka produktów się nazbierało :)


Alverde peeling z wiórkami kokosu i kwiatem lotosu- już na wstępie mogę powiedzieć, ze z tym produktem to się nie polubiliśmy i się więcej nie spotkamy. Po pierwsze peeling ma strasznie rzadką i taką "glutowatą" konsystencję, która bardzo mi nie odpowiadała. Na początku od razu sprawdziłam czy nie jest przeterminowany bo nie wyglądało to fajnie. Do tego opakowanie ma dosyć duży otwór przez który wypływa produkt i jak tylko chciałam go nałożyć na rękę to przez opakowanie i jego konsystencję strasznie dużo mi go wypływało. Kolejną rzeczą jest to, że peeling nie zawiera drobinek tylko wiórki kokosowe, które praktycznie w ogóle nie spełniały swojego zadania. Peeling jest bardzo delikatny i ja jako osoba przyzwyczajona do mocniejszych peelingów prawie wcale go nie czułam. Praktycznie wcale nie wygładzał i nie ścierał martwego naskórka, dlatego używałam go bardziej jako żelu do kąpieli. Ja peelingów najczęściej używam w lecie, ale tego produktu latem to w ogóle sobie nie wyobrażam. Do tego miał strasznie nieprzyjemny i duszący zapach. Nie polecam i na pewno po niego nie sięgnę po raz kolejny.

Alverde szampon do włosów z hibiskusem i aloesem- szampon bez silikonów, przeznaczony do włosów suchych i zniszczonych, który ma za zadanie je nawilżyć i zregenerować. Ma przezroczystą, lekko żelową konsystencję i łagodny zapach. Dobrze oczyszczała włosy, nie obciążał ich, nie plątał i nie niszczył. Niestety słabo się pienił i potrzebowałam dosyć sporą ilość szamponu do dokładnego umycia całych włosów, przez co był mało wydajny. Czy nawilżał, tego nie wiem, ponieważ raczej nie stosuję samych szamponów bez żadnych odżywek. Tak jak w przypadku innych szamponów z alverde czy balei moje włosy nie przetłuszczały się tak szybko. Na pewno jest to ogromnym plusem, ponieważ nie wyobrażam już sobie codziennego mycia włosów, tak jak to miało miejsce jeszcze w liceum, zwłaszcza że są już dosyć długie, a takie mycie jest męczące i czasochłonne. Do tego jest tani, niestety słabo dostępny, nie podrażniał skóry głowy, ale w składzie ma alkohol, więc radzę na niego uważać. U mnie szkód nie sprawił. Może do niego wrócę, jeszcze nie wiem, na razie chcę jeszcze wypróbować inne szampony z alverde i balei.

Batiste suchy szampon do ciemnych włosów- produkt, który pojawia się u mnie praktycznie w każdym denku, więc nie ma chyba potrzeby Wam go przedstawiać. Jak zawsze powtórzę, że jest to bardzo dobry produkt do odświeżenia włosów, gdy chcemy wyjść z domy, a nie mamy czasu na mycie. Suchy szampon lekko odświeża włosy, wizualnie wyglądają świeżo, lekko je unosi i jest wydajny bo przy regularnym używaniu (zwłaszcza do grzywki) starcza mi na miesiąc. Do tego wersja do włosów ciemnych nie pozostawia na moich włosów białego osadu. Jest to produkt, który zawsze u mnie jest i nie wyobrażam sobie już życia bez niego. To taki mój must have :D


Cztery Pory Roku zimowy peeling do rąk- ten produkt doczekał się już swojej osobnej recenzji, którą znajdziecie TUTAJ. Używałam go bardzo nieregularnie, ale bardzo go polubiłam i mam już w zapasie drugie opakowanie. Jest wydajny, nie potrzeba zbyt dużej ilości peelingu, aby wykonać dokładny peeling dłoni. Używałam go sporadycznie, ale dlatego, że dłonie często peelinguje się podczas peelingu ciała czy twarzy. Fajnie sprawdza się przy robieniu manicure, już po opiłowaniu paznokci, odsunięciu skórek nakładam peeling jakąś maskę czy krem i czasami dodaję do tego zabieg parafinowy. Dłonie są po nim bardzo gładkie, a do tego peeling ma niesamowity zapach. Jest dosyć delikatny, słabszy od peelingu do ciała, ale peelingi do dłoni są zazwyczaj delikatne. Ma fajny skład i bardzo praktyczne opakowanie. Uwielbiam ten produkt Świetnie sprawdził się po zaleczeniu mojego uczulenie, gdy moje dłonie były szorstkie, pomarszczone i dosyć często wykonywałam wtedy peeling, że by zetrzeć trochę tą szorstką warstwę skóry. Moje dłonie są teraz dużo gładsze i ładniejsze. 

Fusswohl krem do stóp z 10% mocznikiem- bardzo przyjemny kremik, ładnie nawilżał i wygładzał moje stopy, pozostawiał delikatny film na skórze, który musi się wchłonąć, ale zdecydowanie nie jest tłusty. Używałam go głównie na noc, jak już byłam w łóżku, właśnie ze względu tej lekkiej warstwy na skórze. Resztę kremu często wsmarowywałam w dłonie, żeby już nie latać do łazienki i też je ładnie wygładzał. Jest bardzo tani (ok 4 zł) i wydajny. Zapewne jeszcze do niego wrócę :)

Ziaja maska anty stres z glinką żółtą- maski z ziaji uwielbiam, po tej masce moja cera była gładka, nawilżona, miękka, odświeżona i zregenerowana. Dodatkowo koi i łagodzi, delikatnie rozjaśnia i wyrównuje koloryt. Nie podrażnia, ma przyjemny zapach, starcza na jakieś 3 użycia, nie zapycha, nie uczula i jest łatwo dostępna oraz bardzo tania. Polecam, ja na pewno po nią nie raz sięgnę. Recenzja tej maski ukazała się też w TUTAJ.

Marion peeling z ziarenkami z winogron- recenzję znajdziecie TUTAJ. W tym peelingu urzekł mnie przede wszystkim zapach. Jest delikatny, nie posiada dużej ilości drobinek peelingujących, ale jest to peeling do cery suchej i normalnej, więc musi być delikatny (do takich typów cery zalecane są peelingi enzymatyczne). Cera jest po nim gładka, delikatnie oczyszczona i wygładzona. Nie wysuszał, nie wywoływał podrażnień, , ani zaczerwienień. Mimo wszystko nie wiem czy do niego wrócę, ponieważ wolę mocniejsze peelingi i mam już swoje ulubione peelingi. 


Rimmel Match Perfection korektor pod oczy- ten korektor bardzo lubię i często po niego sięgam, mam już nawet kolejne opakowanie w zapasie. Świetnie sprawdza się pod oczami jest lekki, nie roluje się, ma lekkie krycie, więc może być zbyt słaby dla osób z dużymi problemami w tej okolicy, jest trwały, daje naturalny efekt, dobrze radzi sobie z zaczerwienieniami, jest naprawdę baaaardzo wydajny i znajduje się w bardzo praktycznym i wygodnym opakowaniu. Niestety jak już pisałam może nie sprawdzić się w przypadku dużych problemów pod oczami, ja na szczęście nie mam potrzeby dużego krycia i to co jest dużym minusem to odcienie. Dostępne są tylko dwie wersje kolorystyczne, przy czym jaśniejszy kolor, nie jest aż tak jasny i może być za ciemny dla typowych bladziochów. Ja jestem dosyć bladą osobą i dla mnie mógłby by też ciut jaśniejszy, ale mimo to ładnie się dopasowywał i wtapiał. Dlatego zdecydowałam się na kolejne opakowanie. 

Eveline Big Volume Lash tusz do rzęs pogrubiający- tusz posiada silikonową szczoteczkę, którą nie wszyscy lubią, ja jednak lubię zarówno tradycyjne jak i silikonowe szczoteczki. Kupiłam go pod wpływem pozytywnych opinii i niestety trochę się rozczarowałam nim. Szczoteczka ładnie rozprowadza produkt, nie skleja rzęs, efekt pogrubienia jest delikatny, tak samo jest w przypadku wydłużenia. Daje naprawdę delikatny efekt i trzeba nałożyć kilka warstw, żeby uzyskać zamierzony efekt. Ja pomimo, że mam dosyć długie i ładne rzęsy, jestem niezadowolona z efektu jaki daje. Z czasem zaczęłam się posiłkować drugim tuszem. A najgorszym minusem jest trwałość. Tusz się osypuje i z każdą godziną jest go coraz mniej na rzęsach. Myślałam, że chociaż fajnie sprawdzi się na dolnych rzęsach, ponieważ fajnie się niem malowało i nie robiłam sobie nim czarnych plam pod oczami, ale niestety tam też się nie sprawdzał. Tusz się rozmazywał i po kilku godzinach miałam czarne plamy pod oczami !! Temu tuszowi mówię nie, nie i jeszcze raz zdecydowane nie !!!!! 


Jak Wam idzie zużywanie produktów ? U mnie już powoli kolejne się kończą :D

A już wkrótce recenzja pierwszego produktu z pudełeczka od Cztery Pory Roku :)

18 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa tego korektora, mam podkład z tej serii i uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda tynku :CC ;) Co to za fachowcy, że nie umieją wiercić? XD

    http://dawidkwiatkowski-opowiadanie.blogspot.com/2014/04/12-rozdzia-w-brzmieniu-gitary-sysze.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Batiste na pewno niebawem wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też dziś dałam denko:) z Twoich pokazanych nie używałam żadnego. Na Batiste suchy szampon mam ochotę, na razie wypróbowałam tylko z Isany:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę ci się tego uzbierało. A co do fachowców, to mają fantazję i zdolności. Chociaż za taki stan rzeczy odpowiadają też po części cienkie ściany. Jak nam koleś montował meble w kuchni (nowe budownictwo - chyba developer oszczędzał na materiałach) to się biedny przewiercił nam do sypialni. Co się okazało - ścianka działowa między kuchnią a sypialnią ma grubość 8 cm. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu są dosyć grube ściany :ehem: Oni nie tyle się do nas przewiercili, tylko wiercili i kuli u sąsiadów i u nas wielki kawałek tynku odpadł i jest wielka dziura, ale nie taka przewiercona, że się do nas dowiercili. A jakieś trzy lata temu mój tata robił remont i nic się u sąsiadów nie stało, a on jest spawaczem a nie budowlańcem i robił sam, czyli jednak można :D

      Usuń
  6. Tylko Batiste i maskę z Ziaji kojarzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Alverde, bo mają fajny skład oraz piękne i delikatne zapachy, a do tego są skuteczne. A do tego maseczka relaksująca Ziaja już o otworzeniu jej poprawia humor aromatem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam marki Alverde.
    Batiste do ciemnych włosów - uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja mama ma peeling do rąk Cztery Pory Roku i czasami jej go podkradam :) Jest świetny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam jedynie maseczkę Ziaji i często jej używam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A mnie suchy szampon z Batiste nie przypadł do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Sporo zużyłaś:) muszę spróbować tego suszka do ciemnych włosów bo Batiste uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Duże denko, to teraz duże zakupy, aby zapełnić wolne miejsce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam na razie spore zapasy, więc muszę się stopować z zakupami :D Chociaż już niedługo przyjdzie do mnie sporo rzeczy z DM :D

      Usuń

Dziękuję, za każdy komentarz i zapraszam do obserwowania :)
Na wszelkie pytania odpowiadam w komentarzach.
Zawsze odwiedzam wasze blogi.

Copyright © 2014 Moja Kosmetyczna Pasja , Blogger